Bunny and the Bull to brytyjska komedia naszpikowana niesłychanymi zwrotami akcji, podróżami po całej Europie, a wszytko to dość mocno zanurzone w oparach surrealizmu, którego nie powstydziłby się nawet Therry Gilliam czy Jean-Pierre Jeunet. Film jest dość ciekawy i innowacyjny ze strony technicznej - część scenografii jest animacją zrealizowaną w różnych stylach, a cała historia jest przedstawiona w formie narracji prowadzonej przez głównego bohatera Stephena (Edward Hogg). Cierpi on na niezwykle rzadką chorobę - agorafobię, którą w najprostszych słowach można określić jako przeciwieństwo klaustrofobii. Stephen boi się otwartych przestrzeni, skupisk ludzi oraz samotnego podróżowania dlatego też najwięcej czasu spędza w swoim azylu. Zastajemy go zaszytego w zagraconym pokoju pełnym pamiątek z eurotripu, który przebył przed kilku laty wraz ze swoim przyjacielem Bunnym (Simon Farnaby). Celem ich szalonej wycieczki było zwiedzenie jak największej ilości muzeów, a pamiątki z wyprawy przez które uginają się pułki w jego pokoju stają się mapą podróży, którą raczy nas Stephen przez kolejne 90 minut czyniąc ten film przedstawicielem surrealistycznego buddy movie z epizodem w Polsce gdzie wszystko zaczyna się komplikować.
Kadr z filmu: Stephen w objęciach choroby.
Co ciekawe, im dalej są od domu tym historia staje się coraz bardziej doprawiana przez owoce wyobraźni chorego autora. Młodzi panowie podróżują pociągami po krajach Europy robiąc przy tym niezłą bardachę - Bunny jest moczymordą ze słabością do hazardu i nie potrafi się oprzeć pięknym kobietom (czego daje dowód w pociągu do Warszawy). Przeprawiając się kolejno przez Francję, Belgię i Niemcy gdzie zwiedzają muzeum radiologii okularów, sztućców, książek kucharskich trafiają następnie do muzeum obuwia w Polsce.
Kadr z filmu: Bunny i Stephen w podróży
W pociągu z Kolonii do Warszawy mamy okazję zobaczyć pierwszych ekranowych Polaków, a raczej Polki. Jedna z nich to starsza pani w typie "polskiej gospodyni" o perłowych włosach w niebieskim fartuszku w grochy jaki znamy ze stołówek w szkołach podstawowych poprzedniego wieku. Druga z nich, atrakcyjna blondynka po krótkiej rozmowie w niezrozumiałym języku daje się namówić na szybki numerek z Bunnym w przedziale z kuszetkami. Ładny przekrój społeczny, a to dopiero początek.
Kadr z filmu: Bunny i pierwsza Polka jaką napotyka.
Kadr z filmu: Stephen i pierwsza Polka jaką napotyka.
Samo muzeum obuwia okazuje się wielką klapą dla Stephena i Bunny'ego, wykład o sandałach i chodakach najwyraźniej nie spełnił ich oczekiwań. Wymykają się więc spod opieki przewodnika w poszukiwaniu czegoś do jedzenia i to tu zaczyna być nieprzyjemnie. Słońca nie ma. Cały nieboskłon spowity jest czarnymi, deszczowymi chmurami, a jedyną knajpą na horyzoncie jest niezachęcająca speluna Kapitan Krab. Sytuację tą komentuje nawet Bunny: "mogliśmy się jednak wybrać do Danii... "Nie mając jednak wyboru wchodzą do środka.
Wnętrze lokalu jest czymś w rodzaju saloonu jaki znamy z westernów tylko w spolszczonej, napakowanej stereotypami wersji. Na widok intruzów zareagowało kilkanaście par wrogo nastawionych oczu. Wystrój jest koszmarny, a zastani ludzie wyglądają jak zmęczeni życiem menele rodem z filmów Quentina Tarantino tyle, że ci są dużo bardziej odrażający. Nie oceniając książki po okładce ich maniery przy stole również pozostawiają wiele do życzenia - Jedni strzepują do swojego talerza popiół z papierosa, a inni idąc dalej w klimaty z dzikiego zachodu spluwają do nich niczym kowboj do spluwaczki, kontynuując posiłek.
Polacy jawią się jako troglodyci żyjący według zwierzęcych tradycji. Sprawiają wrażenie brudnych. Z przeżarcia zasypiają z twarzami w talerzach pozwalając muchom dokończyć swój posiłek. Ogólnie rzecz biorąc brud, smród i malaria. Zarówno na twarzach klientów jak i obsługi baru wypisane jest nieszczęście. Kelnerka Eloisa (Veronica Echegui), która obsługuje głównych bohaterów ma dość swojej pracy i chłopaka Pawła, który jest szefem restauracji. Paweł prawdopodobnie jest Polakiem i to przez jego słaby managment restauracja prezentuje tak niski poziom i przyciąga element z nizin społecznych. Eloisa zarzuca mu, że w jego lokalu ryby pachną jakby je łowił w kanale, a szef kuchni zapewne szczy do talerzy. Na domiar złego ona sama musi ostrzgać klientów, że w jedzeniu mogą występować śladowe ilości gleby i kości co uruchamia daleko idące skojarzenia Polski ze śmiercią, trupami i być może Holokaustem.
Kadr z filmu: Smutni Polacy.
Eloisa jest Hiszpanką, pragnie rzucić robotę i wrócić do domu, a dwóch poszukiwaczy przygód szybko angażuje się w ten cel porzucając tym samym zwiedzanie muzeów (i Polski również). By plan się powiódł potrzebują jednak środka lokomocji, którego nie mają. Bunny jako nałogowy hazardzista szybko wpada na pomysł urządzenia walki krabów z akwarium, które jest w knajpie. Przymuleni Polacy reagują na tę propozycję z dużym entuzjazmem. Rozpoczęcie walk poprzedza gromkie odliczanie w języku polskim :Trzy! Dwa! Jeden! Po trzech wygranych Bunny postanawia zwiększyć stawkę i proponuje konkurs w jedzeniu żywych krabów na czas krzycząc na cały lokal:
Który z was cienkie Polaczki chce podwyższyć stawkę?
Do puli zakładu Bunny wrzuca swój paszport, a Polacy ku jego uciesze kluczyki do auta. Gra toczy się więc o dalsze losy Anglików. Konkurs obżarstwa jest objęty umową pisemną wysuniętą przez Polaków. Co ciekawe jest sporządzona zarówno po angielsku jak i po polsku jakby każdego dnia zdarzały im się podobne sytuacje. Polska wersja umowy jest napisana z licznymi błędami. Staje więc nad wielką tacą krabów i ponownie wygrywa wszystkie zakłady. Zachowuje więc paszport i zgarnia upragniony przez całą trójkę samochód, który okazuje się być Trabantem. I to Trabantem na niemieckich blachach. Czyżby przytyk do słynnych kradzieżach samochodu?
Kadr z filmu: Firmowy Trabant Kapitana Kraba.
Kadr z filmu: Pełna błędów umowa wysunięta przez Polaków.
Cała trójka wskakuje do Trabanta i rusza z powrotem na zachód kierując się do Hiszpanii gdzie będą mięć jeszcze wiele zakropionych absurdem przygód. Film zawiera więc w skrócie listę popularnych polskich przywar jak obżarstwo, niechlujstwo, brud, oraz rozwiązłość u kobiet. Warto też zwrócić uwagę że podczas “polskiego epizodu” ciągle pada deszcz i nie ma słońca. Polska pogoda to koleny popularny w kinie motyw o którym być może napiszę oddzielny tekst.
Comments