Blues Brothers mają czarne garnitury i przeciwsłoneczne okulary, ZZ Top swoje wypasione brody, a Leningrad Cowboys półmetrowe, stojące grzywy oraz buty z przesadnie długimi czubami. Cowboysi mimo ponad trzech dekad aktywności scenicznej i wizycie w Polsce w 1999 roku to zespół o którym miałeś prawo nie słyszeć, a jeżeli jest inaczej to jeszcze lepiej. Finlandzki zespół ma na tyle ciekawą historię, że warto ją po krótce nakreślić szczególnie, że historia ta zaczyna się od filmów Akiego Kaurismaki'ego - legendy kinematografii Finlandii i ustalmy od razu, że są to tytuły wyłącznie "dla koneserów". Dlaczego o nich piszę? A no dlatego, że muzyczne kino drogi Kaurismakiego odwiedziło również Polskę dzięki czemu mamy okazję zobaczyć kilka fotosów Warszawy lat 90-tych i nie tylko.
źródło: 9gag.com
Grupa uformowała się na prośbę reżysera w 1986 roku, z członków zespołu Sleepy Sleepers by stworzyć z nich bohaterów kilku filmów krótkometrażowych i teledysków. Tworzyli comedy-rocka pozując na propagatorów kultury ówczesnego ZSRR i nagrywając covery znanych piosenek z rosyjskim akcentem (sam jako nastolatek uwielbiałem piosenkę znaną pod tytułem "Titanic w wykonaniu pijanych Rosjan", jak się po latach okazało była autorstwa Kowboi). Osobliwy styl połączony z folklorem i ekscentryczny wygląd muzyków przysporzyły im takiej popularności, że Karismaki zdecydował się na film pełnometrażowy. W 1989 powstał Leningrad Cowboys go America będący osobliwym filmem drogi którego płyciutka fabuła ma za zadanie jedynie łączyć w całość ich liczne występy. Nie można im jednak odmówić wspaniałej ścieżki dźwiękowej, symboliki i subtelnego żartu. Ich znakiem rozpoznawczym (prócz opisanego wyglądu) jest anglo-rosyjski akcent, oszczędne okazywanie emocji i machinalne wykonywanie czynności z zachowaniem maksymalnej powagi. Przypominają roboty w ludzkiej skórze. Przez absurdalne zachowanie są irytujący na każdym kroku, właściwie ze sobą nie rozmawiają przez co dzieło jest niemal pozbawione dialogów. Pięć lat po absurdalnych perypetiach w Stanach Zjednoczonych zakończonych potężnym melanżem w Meksyku świat ujrzała kontynuacja filmu pt. Leningrad Cowboys meets Moses, która to jest właściwym obiektem mojego zainteresowania. To w tym filmie islandzcy klauni odwiedzają bowiem Polskę.
Kadr z filmu / Leningrad Cowboys szykują się do rejsu przez Atlantyk.
Historia rozpoczyna się w Meksyku gdzie Kowboje trochę sobie pofolgowali - przez te 5 lat stoczyli się tankując tequille i stracili managera. Drużyna została zdziesiątkowana, kilku chłopaków poszło do piachu, a niedobitki wyruszają na Coney Island. W międzyczasie zjawia się ich zaginiony manager, który ogłasza się Mojżeszem i zaprasza skacowanych rockendrollowców na podróż do ichniejszej Ziemi Obiecanej czyli Syberii. Nie zadawaj pytań bo w tym filmie ich nie dostaniesz. Samych Cowboysów też to za bardzo nie interesuje. Najważniejsze, że ktoś pokazuje im palcem co mają robić i gdzie mają iść. Głębszy cel podróży ma być ogłoszony później jednak gdy ten moment nadchodzi okazuje się, że go nie ma. Nie ważne.
Dzięki temu, że Mojżesz ze swoimi owieczkami obierają kurs przez Atlantyk, lądowa część ich podróży przebiega przez całą Europę. Po dobiciu do brzegu Europy odwiedzają kolejno Brest i Amiens we Francji, następnie Frankfurt, Lipsk i Drezno w Niemczech, a następnie trafiają do Czech gdzie postanawiają odpocząć. Są zmęczeni podróżą pod kierownictwem wiecznie odłączającego się od grupy Mojżesza, są głodni, brudni i nie mają pieniędzy na noclegi. To właśnie w Czechach pojawia się mityczny symbol związany z Mojżeszem. Złoty Cielec i to Polski Złoty Cielec bo w postaci traktora polskiej produkcji Ursus (model C-330) z polskim napisem. Według biblii Złoty Cielec to figurka stworzona na prośbę Izraelitów którzy zaniepokojeni nieobecnością Mojżesza szukali obiektu kultu. Nie wiedzieli, że w tym czasie Mojżesz wyczekiwał na górze Synaj zesłania tablic z dziesięcioma przykazaniami. Po powrocie Mojżesz tak się wkurzył na Izraelitów, że nakazał wymordowanie 3 tysięcy z nich i zniszczył zarówno posążek jak i przytargane tablice przez co musiał drałować na spotkanie z Bogiem jeszcze raz. Podobnie tutaj - w momencie koncertu na Złotym Cielcu przed lokalną publicznością nagle zjawia się wściekły Mojżesz, zrzuca z niego trębacza i połyka kluczyki tak aby nikt nie mógł już z niego skorzystać. Cała ta scena to polsko-czeski miszmasz, który najprawdopodobniej jest niedopatrzeniem reżysera lub po prostu pójściem na łatwiznę (sceny te zostały nagrane w polskich Tatrach więc i traktor polski)
Kadry z filmu: koncert na polskim traktorze i jego widownia.
Gdy tylko ekipa trafia oficjalnie do Polski możemy ujrzeć kilka ciekawych ujęć Warszawy. Na wstępie mamy szwenk na modernistyczne wejście na stację PKP Powiśle od strony skrzyżowania ulic Leona Kruczkowskiego i alei 3 Maja, który w chwili obecnej jest już zabytkiem i popularnym miejscem w sercu Warszawy - mieści się tam kawiarnia.
Po lewej PKP Powiśle źródło: cargocollective.com / po prawej: kadr z filmu.
Następne ujęcia zabierają nas już w rejony ścisłego centrum - widzimy skrzyżowanie alei Jerozolimskich i alei Jana Pawła II, hotel Mariott i dworzec kolejowy Warszawa Centralna. Przy wejściu do podziemi (które również zostały pokazane) Leningrad Cowboys dają nawet spontaniczny koncert.
W dalszej kolejności ujrzymy gmach hotelu Metropol znajdujący się na rogu alei Jerozolimskich i ulicy Marszałkowskiej powstały w 1965 roku. W jednym z okien wisi transparent z napisem "pogotowie strajkowe", a na parterze napis reklamujący punkt wymiany walut. Jakie to polskie.
Hotel Metropol: Po lewej kadr z filmu / po prawej Metropol rok 1971, źródło: fotopolska.eu
Osobliwi muzycy mają też okazję odwiedzić polski szpital bo jeden z nich się rozchorował. Co za pech, że stało się to właśnie tutaj, w Polsce. Przed wejściem stoi Nyska-karetka. Szpital jak to polski szpital, szary, smutny i skąpo wyposażony z pacjentami leżącymi na korytarzu. Gdy czas rekonwalescencji dobiega końca i trzeba ruszać dalej na Syberię za wychodzącym kowbojem krzyczy polska pielęgniarka "Halo! Gdzie pan idzie?! Proszę wrócić! Pan nie zapłacił!".
Kadry z filmu: chory na szpitalnym korytarzu i wejście do szpitala.
Następnym przystankiem ma być już Syberia czyli Ziemia Obiecana. Widzimy jak zespół opuszcza granicę Polski o czym informuje drogowskaz z napisem 2km do granicy z ZSRR. ZSRR w 1994 roku? Tak, mi też tu coś nie pasuje. Nie zmienia to jednak faktu, że opuścili Polskę wyłącznie w scenariuszu bo tak naprawdę ekipa filmowa dokończyła zdjęcia w Zakopanem i w ten sposób dolina Chochołowska "wcieliła" się w Syberię gdzie ponownie bohaterowie spotkali się ze Złotym Cielcem, tym razem w formie żywego cielaka któremu składają w ofierze przeróżne dary (między innymi oscypek). Koniec podróży.
Kadr z filmu: Syberia nagrywana w polskich Tatrach.
Film ten jest przykładem międzynarodowego bałaganu gdzie Polska jest z jednej strony zmieszana z Czechami, a z drugiej z Rosją i nie jest to zabieg do końca zamierzony. Takie kwiatki nie zdarzyły się podczas prezentowania Francji czy Niemiec. Z jednej strony wzmacnia to poczucie absurdu i dezorientacji, a z drugiej obnaża oszczędności finansowe produkcji. Czemu tak się stało? Tego nie wiemy napewno.
Jeżeli chodzi o polski segment to Kaurismaki był wspomagany przez Michała Szczerbica i jego ekipę location menagerów i asystentów. Szczerbic był już wtedy doświadczonym producentem z 20-letnim stażem. Specjalizował się we wspieraniu międzynarodowych produkcji, które zazwyczaj były tematycznie, fabularnie lub lokacyjnie związane z Polską (w związku z czym będę o nich pisał w przyszłości). Niestety nie uchroniło to filmu przed błędami wprowadzającymi widza w dezorientacje.
コメント